Choćbym jechał zalaną doliną, błota się nie ulęknę, bo wiele brodów jest przede mną – Hawran 2019

Dzień jak co dzień, czyli pobudka przed 5, śniadanie i ruszam do Banicy na tegoroczną edycję Hawrana. Oczywiście Beskid Niski, baza nieco przesunięta na zachód wobec zeszłorocznego rajdu, zapowiedziane prawie 3000 m przewyższenia na ok. 100 km, będzie mniej lub więcej brodów w zależności od wariantu. Będzie gdzie się zmęczyć :). A propos brodów, uprzedzając fakty: będzie ich albo więcej albo dużo więcej, opcji „mniej” tak naprawdę nie było 😉

20190511_095759

Docieram tak lekko na styk, w bazie większość twarzy znajoma, ale niewiele czasu, więc zamieniam dosłownie kilka słów i odprawa. Informacja kluczowa na dziś: wczoraj była w okolicy fajna burza – oj, odczujemy to na trasie. Inna ważna informacja – trzy PK mają charakter specjalny, oprócz standardowych punktów przeliczeniowych, dodatkowo zapewniają przesunięcie o 30 minut limitu czasowego, co warto uwzględnić w strategii.

20190511_101731

Po rozdaniu map zaczyna się planowanie wariantu. Punkty są rozłożone naprawdę ciekawie, czyli już sama decyzja od czego zacząć nie jest najprostsza :). O ile w części północnej kolejność jest dość jasna, to południowe rejony z masywem Lackowej pośrodku stanowią pewną zagwozdkę. Mimo wszystko planuję zacząć od południa i punktów na Słowacji. Na ten moment plan jest prosty – zaczynam mocarstwowo licząc na komplet, a po drodze się zobaczy ;).

Samotnie ruszam drogą asfaltową na północ, żeby za chwilę skręcić w prawo i jeszcze raz w prawo w błotnisto-trawiastą ścieżkę do PK22. Już tutaj okazuje się, że będzie naprawdę mokro, a wybrany przez mnie wariant przynajmniej w pierwszej części będzie dziś dość popularny 🙂 Już po chwili w sporej kompanii przeczesujemy nadrzeczne zarośla szukając PK41.

20190511_093446

Długie poszukiwania wieńczy sukces i przemoknięte buty, a punkt oczywiście nie znajduje się w przeczesanych zaroślach, ale znacznie bliżej od drogi. Ze ściganego zamieniam się w ścigającego i dopadam wycieczkę przed samym podejściem na Szwejkę, czyli PK54. Rower porzucam – jak większość towarzystwa – kawałek powyżej przełęczy i zaczynam dzisiejsze marsze na orientację.

Następnie szybkim zjazdem w kierunku Ropek, za chwilę skręt i podjeżdżając doliną docieram do Swystowego Sadu, czyli bufetu. Trochę coli, bananów, pożeram też kilka ciastkowych serc i już, już mam ruszać, ale dociera transport pieczywa z przemiłą Panią, która krzyczy już z daleka, że nie spodziewała się nas tak wcześnie. Jak jest chleb, to przedłużam postój racząc się wyśmienitym twarogiem. 🙂

20190511_103902

Z powodu pokus stołu zostałem trochę z tyłu, więc mozolnie pnę się na Przełęcz Hutniańską, z której (początkowo ostrym zjazdem) docieram do Wysowej. Podjazd na górę Jawor w końcówce zmienia się w podejście, a punkt atakuję od strony słowackiej na azymut, ale wygodną przecinką. Do ławy artyleryjskiej (PK82) docieram bez pudła, w czym trochę pomaga mi szereg maszerujących stamtąd zawodników.

Przebijam się na zachód w kierunku zielonego szlaku. Łąka jest podmokła, ale na szczęście przejezdna. Krzyż na PK 63 widać już z odległości kilometra, ale droga do niego nadal stoi w wodzie. Widoki na masyw Lackowej i okoliczne góry – piękny. Teraz przejazd przez słowackie zapomniane wioski, które okazują się trochę mniej piękne niż otaczająca przyroda.

20190511_105749

Wspinaczka na PK91 jest mozolna, bo wygląda jakbyśmy wspinali się po strefie lądowania skoczni narciarskiej, więc rower znowu porzucony na łące. Punkt znajduję na pięknej śródleśnej polanie.

Teraz powrót i podjazd na przełęcz Beskid z PK 71 na pniu po drodze. Czas wracać do Polski – na PK 65 czyli szaniec konfederatów barskich zarośnięty młodnikiem. Tutaj poszukiwania chwilę trwają, bo punkt prawdopodobnie lekko przesunięty, ale ostatecznie znaleziony. Gdyby nie młodnik moglibyśmy szukać w zasadzie tyralierą, bo mieliśmy na miejscu ekipę około 10 osób.

Do doliny zjeżdżam łąką omijając spore gospodarstwo. PK61, czyli piwnica okazuje się wbrew pozorom dość wymagająca – dojazd stanowi co prawda droga, ale określenie rzekodroga byłoby chyba właściwsze. Trudy wynagrodzone są przez piękną, odnowioną cerkiewkę Bieliczna.

20190511_123006

PK okazuje się obstawiony przez poszukujących swojego punktu uczestników trasy rodzinnej. Jak się okazuje po porównaniu map ich punkt znajduje się 300m wcześniej.

Żołądek już jakiś czas informuje o porze karmienia, robię więc popas i wcinając bułeczki obserwuję kolejnych zawodników wyprzedzających mnie na punkcie. Nic to, najem się i nadrobię… 🙂 Jest to też dobry moment na aktualizację strategii. Ostrożne szacunki wskazują, że komplet już odjechał w dal, więc decyduję się odpuścić odległe i wymagające pokonania sporych przewyższeń PK 64 i 35. Jak się później okaże, był to strzał w dziesiątkę, bo tylko dzięki temu uda mi się potem zaliczyć wszystkie drogie, północne punkty.

20190511_135908

Z tanich punktów przy bazie łapię PK 32, 21 i 34 bo są po drodze i praktycznie nie wymagają dodatkowych podjazdów, a przewyższenia dały mi się już we znaki i czas na oszczędzanie sił. W okolicach bazy, a nawet nieco wcześniej, kończy się też jazda w doborowym i licznym towarzystwie osób jadących podobny wariant. Od tego momentu na całej pozostałej trasie spotkam dokładnie trzy osoby, za każdym razem mające zwrot odwrotny do mojego. 🙂

20190511_141218

PK32 w okopie łapię po kilkunastominutowych poszukiwaniach, bo nie od razu orientuję się, że prace rolnicze poprowadziły drogę w nieco innym kierunku niż na mapie. Moc słabnie, ale jak na zamówienie, za chwilę robi się elektrycznie. Na drodze do kapliczki na Czyrną (PK34) nie zauważam ogrodzenia pod napięciem i zaliczam podwójne doładowanie – po jednym na każdą z nóg. Z nową energią ruszam dalej.

W Piorunce (tu na szczęście bez elektrycznych przygód, w każdym razie burzy nie było) rozważam ewentualną rezygnację z PK52. Dojazd może nie być łatwy – narzuca się droga idąca wzdłuż potoku, co najmniej kilkukrotnie go przecinająca. Po wcześniejszych doświadczeniach trochę się waham, ale przecież buty już przemoknięte, a kusi fakt, że do doliny i tak muszę zjechać, a inkryminowana droga prowadzi w dół potoku.

20190511_154531

Postanawiam zaryzykować, co jest dobrym wyborem. Droga okazuje się lepsza niż przewidywałem, choć gęsto poprzecinana brodami. Wodospad słychać z daleka, więc łatwo łapię PK i zjeżdżam dalej w kierunku wsi, żeby skręcić w prawo stokówką dość ostro pod górę. Siły zaczyna brakować, więc podjazd po chwili zamienia się w podejście.

Po dotarciu na grzbiet czeka mnie wygodny przejazd do PK83, a – po przebiciu się do innej stokówki – zjazd w kierunku doliny Białej. Na skrzyżowaniu chwila zastanowienia, czy odbijać na PK62, czy odpuścić oszczędzając czas. Z szacunków wynika, że wciąż mam szansę zdążyć na przedłużony limit, pod warunkiem, że po drodze nie będzie większych wtop. Ryzykuję i jadę po punkt.

Dojazd jest niezły, a punkt łatwy, więc szybko dziurkuję kartę i przez przełęcz Medweże zjeżdżam do Brunar. Do PK74 wspinam się od zachodu drogą wzdłuż potoku (a chwilę potokiem), a następnie przez pastwisko. Droga okazuje się przecięta kilkoma ogrodzeniami i ledwie widoczna, ale trzymanie się azymutu doprowadza mnie do właściwej ścieżki leśnej. Ogrodzenia pokonuję tym razem bez doładowań. Pod sosną z PK wymieniam kilka informacji odnośnie przejezdności dróg z przybyłym z naprzeciwka Pawłem.

Po zjeździe do wsi, wspinam się drogą przez pola w kierunku PK51 atakując go od południa, z przerwą na krótki popas i uzupełnienie kalorii. Na punkcie chwila szukania, bo pnie z dziurą są co najmniej dwa, a ja oczywiście najpierw namierzam taki, który leży na zboczu dobre kilkadziesiąt metrów od drogi. Po dokładnym go przeszukaniu wracam na górę i okazuje się, że właściwy pień był znacznie bliżej. 🙂

20190511_165304

Uff, został mi jeden punkt obowiązkowy, bo przedłużający limit + dwa dodatkowe, a czas się kurczy. Najpierw ostrym zjazdem do wsi, a następnie asfaltówką na przełęcz, z której wspinam się stokówką i niebieskim szlakiem aż do właściwej czereśni na PK73. Ten punkt znajduję szybko, choć bardziej dzięki licznikowi i szczęściu niż wiedzy botanicznej.

Teraz droga w dół do wodospadu na PK42, bo kalkuluję, że ten punkt nie powinien zająć więcej niż 20 minut, czyli zbilansuje ewentualną karę za spóźnienie, a przed limitem spóźnień zdążę prawie na pewno – czeka mnie już tylko pewna droga asfaltem, z czego niemal połowa to szybki zjazd. Do wodospadu czeka mnie ostre zejście, a potem wspinaczka z powrotem, ale warto było, bo punkt jest umiejscowiony naprawdę urokliwie.

20190511_175642

Wracam na przełęcz i pędzę asfaltami w kierunku bazy. Na odbiciu do PK 36 znowu chwila kalkulacji – minimalnie spóźnię się i tak, punkt jest wart 15 minut, a powinien zająć mniej – to dodatkowe 2km po praktycznie płaskiej, dobrej jakości drodze, a rezerwa do limitu spóźnień jest wystarczająca, więc postanawiam zaryzykować.

Na szczęście punktu nie szukam długo, nadgryzionych drzew co prawda nie brakuje, ale szybko trafiam na właściwe, podbijam i ogień do bazy. Po drodze widzę, że jest szansa zmieścić się poniżej 15 minut spóźnienia i zaoszczędzić 1 punkt przeliczeniowy na karach, więc daję z siebie wszystko. Do bazy wpadam dzikim pędem, prawie przewracając się przy wysiadaniu, ale udało się zmieścić – spóźnienie tylko 14 minut. Ostatecznie po odliczeniu kary zdobywam 106 punktów przeliczeniowych, co wystarczy na 3. miejsce! 🙂

20190511_154525

Na mecie powoli dochodzę do siebie i następuje wymiana wrażeń, analiza wariantów i opowieści z trasy. Beskid Niski jak zawsze piękny – połączenie dzikiej przyrody i drewnianych cerkiewek, nierzadko w zapomnianych miejscach, jak choćby Bieliczna. Przewyższenia dały się we znaki, szczególnie ostre podejścia, ale cóż – taki urok okolicy. 🙂 Punkty urokliwe i z drobnymi wyjątkami dostępne rowerowo, co również się ceni ;-). Do zobaczenia za rok!


dane wyjazdu:

dystans: 102,75km

czas całkowity: 10h44

podjazdy: 2635m

kcal: 3489


Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Jedna uwaga do wpisu “Choćbym jechał zalaną doliną, błota się nie ulęknę, bo wiele brodów jest przede mną – Hawran 2019

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s